Decyzję o wyjeździe do Stanów podjęłam w przeciągu dwóch dni. Wówczas miałam 18 lat. Jak do tego doszło? W dosyć prosty sposób, bo koleżanka opublikowała post na facebooku, że wyjeżdza do USA dzięki Camp Leaders. Zainteresowałam się, złożyłam aplikację, a telefon zwrotny otrzymałam następnego dnia. Wszystko nabrało błyskawicznego tempa. Aplikacja, kilka dokumentów, w kwietniu rozmowa wizowa w konsulacie w Krakowie.
Kontrakt podpisałam w listopadzie ubiegłego roku, o czym nie powiedziałam rodzicom, bo nie byłam pewna jak zareagują. Siostra wygadała się przy wigilijnym stole, że wyjeżdżam. Nastała cisza. Nikt nie wierzył, że naprawdę to zrobię. Wylot miałam 1 czerwca, więc sesję na studiach zdałam w pięć dni… Mój sukces! Nigdy nie leciałam samolotem, nigdy nie wyjeżdżałam tak daleko na tak długo. Nigdy nie marzyłam o wyjeździe do Ameryki, nigdy nawet nie przeszło mi to przez głowę, że mogłabym być w miejscach, które znałam tylko z filmu. I to wszystko się stało! W Dzień Dziecka opuściłam Polskę, Europę i wylądowałam na lotnisku JFK w Nowym Jorku.
Pracowałam w kuchni na resorcie Mohonk Mountain House na 1,5h od Nowego Jorku. Poznałam wspaniałych ludzi, przeżyłam coś więcej niż mogłam się tego spodziewać. Pracowałam na wschodnim wybrzeżu, a po zakończonej pracy poleciałam zwiedzać Kalifornię. Popłakałam się, gdy zobaczyłam Wielki Kanion. Spacerowałam nocnymi uliczkami Las Vegas - Miasta Grzechu; byłam w Los Angeles, w Hollwood, w San Francisco… Widziałam dwa oceany w przeciągu jednego lata - Atlantyk i Pacyfik. Podróż mnie zmieniła. Dlatego też po powrocie do Polski wszystko się zmieniło. Niemożliwe jest niemożliwie blisko i jest niemożliwie możliwe do spełnienia.
Zapraszam na mojego bloga:
www.too-high-high-heels.blogspot.com
Kontakt: ewa.wroclaw@interviewer.campleaders.com
Więcej informacji o programie wymiany kulturowej dla studentów organizowanym przez Camp Leaders znajdziecie na stronie
www.campleaders.com lub
www.resortleaders.com
poleca:
