Wakacje od kuchni

Zostawiasz za sobą dom, czystą kuchnię, lodówkę pełną jedzenia i pobliski sklepik w którym kupujesz produkty na najbardziej wyrafinowane potrawy. Teraz jedziesz gdzieś w nieznane by zwiedzać, zdobywać, odpoczywać. Mieszkanie w namiocie, akademiku, schronisku, nieprzespana noc na dworcu… Te ekstremalne warunki wymagają specjalnej diety.  

Szybko zjedz i zapomnij. Tak w skrócie można by nazwać niejeden wakacyjny program żywieniowy. Bo nad czym się tu rozwodzić, gdy wokół tyle rozrywek i wyzwań. Nie ma czasu na wielkie gotowanie wystarczy zalać wrzątkiem , czy tylko otworzyć puszkę i posiłek gotowy. A jeśli nie masz zbyt wielu funduszy, to takie jedzenie ma dla Ciebie kolejny spory atut. Pozwoli ci zapomnieć o głodzie i zaoszczędzić sporo pieniędzy w porównaniu z jedzeniem w knajpach lub sumiennym gotowaniem wszystkich posiłków. 

Na zimno – króluje różnorodność

Śniadania, kolacje i mniejsze posiłki dostarczają nam na wakacjach najmniejszych problemów. Producenci serków, serów i konserw wyprzedają się w pomysłach aby jak najbardziej nam dogodzić. Dziś już niepamiętne wydają się czasy, gdy na każdym wakacyjnym stole stało „kółko” tych samych serków topionych i wszędobylska konserwa turystyczna. Sery żółte, topione, białe i do smarowania – do wyboru i koloru. Nie inaczej ma się sprawa z konserwami wszelkie pasztety, sardynki czy szynki mamy nie tylko w ciężkich metalowych puszkach ale również w modnych ostatnio „plastikowych konserwach”. Plusem okresu wakacyjnego jest również powszechna dostępność i niska cena świeżych owoców i warzyw, które z pewnością nieco ulepszą naszą dietę.

Większym pomyślunkiem muszą wykazać się wszyscy, którzy za cel swych podróży obierają odległe od cywilizacji szczyty i knieje. Na obozach wędrownych, długodystansowych pieszych wędrówkach z pewnością przyda się nam także jakieś pieczywo o długim terminie przydatności do spożycia. Wszelkie „wazy” i inne pieczywa chrupkie przydać się mogą też w „bardziej ludzkich” warunkach jako doskonała forma przekąski.

Na ciepło – zupki rulezzz

Nawet przy letnich temperaturach trzeba od czasu do czasu zjeść coś ciepłego, poważniej obciążyć nasz żołądek. Może nie warto robić tego w upalne południe, lecz późnym popołudniem lub wieczorem.

Ten kto wymyślił masową produkcję chińskich zupek powinien dostać kulinarno-turystycznego Nobla! Od lat to one królują na stołach biwakowiczów, wczasowiczów i podróżników. Dziś maja one najprzeróżniejsze smaki, konsystencje i opakowania. Jednak tak naprawdę są to tylko różne wariacje na temat wysuszonego makaronu i smaku w proszku. I tak dzisiaj możemy już zjeść pełny dwudaniowy obiad z zupek chińskich – serwując sobie na pierwsze danie klasyczną zupkę typu rosół z kurczaka, na drugie natomiast jakiś smakowity sos.

Warto wiedzieć, że zupki chińskie można też preparować samemu! W niektórych supermarketach lub specjalistycznych sklepach można już kupić duże opakowania liofilizowanego (pozbawionego wody) makaronu identycznego z tym jaki jest pakowany do zupek. Wyposażając się w odpowiednią ilość sosów i zupek w proszku możemy zapewnić sobie sami doskonały i zróżnicowany oraz „tradycyjnie chiński” zestaw posiłków. Jeśli dodać, że są już miejsca gdzie można kupić liofilizowane mięso (niestety smakuje mało mięsnie) to rzeczywiście nasza wakacyjna produkcja chińszczyzny może wyglądać imponująco.

Poza zupkami i sosami typu dalekowschodniego, mamy też do wyboru wszelkie potrawy w proszku. Tutaj też wybór i różnorodność są olbrzymie. Wszelkie dania w kilka minut stanowią poważną alternatywę dla chińszczyzny. Nie wolno nam zapominać także o wszelkich sosach ze słoików. Co prawda tutaj problemem jest „zapychacz” - musimy do tych potraw zagotować osobno ryż, makaron czy kaszę. To zajmuje nieco więcej czasu, ale efektem może bardziej nacieszyć się nasz żołądek.  

Zapełniwszy nasz „domek na plecach” wszystkimi tymi pysznościami zastanówmy się jeszcze chwile, gdzie i jak przyrządzimy sobie te frykasy? Akademiki, pensjonaty zwykle dysponują kuchniami czy aneksami kuchennymi, lecz jeśli kierujemy się do dzikiej głuszy trzeba będzie się „przeprosić” z turystyczną kuchenką. Na szczęście do zmierzchłych należą czasy ciężkich czerwonych butli gazowych. Dziś wyparły je małe i poręczne niebieskie pojemniki na gaz, do których dołączymy nie tylko palnik pod nasz garnek, ale i lampkę która rozświetli nam choćby wnętrze naszego namiotu. No to… w drogę!   

Remigiusz Tytuła


 
Polityka Prywatności