Złodzieje rowerów to prawdziwa plaga, szczególnie w dużych miastach. Jak możemy przeciwdziałać fali kradzieży?
Tendencja wzrostowa
Ten problem dotyka rokrocznie tysiące Polaków. Złodzieje dwóch kółek czają się dosłownie wszędzie, od wsi i małych miasteczek po wielkie metropolie. Szczególnie narażeni są mieszkańcy miast, gdzie często działają całe gangi kradnące rowery.
Takie grupy posiadają wyspecjalizowany sprzęt oraz obserwatorów, którzy czyhają na okazje. Złodziejom nie przeszkadza miejsce zaparkowania roweru - pojazdy znikają zarówno sprzed sklepów, jak i garaży, piwnic, klatek bloków, a nawet balkonów - i to nie tylko z parteru. W drugiej połowie poprzedniej dekady policja odnotowywała spadek liczby kradzieży, ale w ostatnich latach zjawisko znów przybiera na mocy.
Okazja czyni złodzieja
Wzrastająca liczba skradzionych rowerów wiąże się z kilkoma faktami. Po pierwsze Polacy coraz chętniej kupują jednoślady, często po kilka na jedną osobę, a co za tym idzie złodzieje mają w czym wybierać. Co więcej - kupujemy coraz droższe rowery, które przyciągają uwagę kradnących.
Po drugie - część naszych rodaków preferuje kupno tańszego roweru na giełdzie, nie sprawdzając nawet jego pochodzenia, a to napędza koniunkturę dla złodziei. - Warto jednak pamiętać, że zakupienie sprzętu z niepewnego źródła może skutkować posądzeniem o paserstwo, co przekłada się nie tylko na pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej, ale i na utratę roweru. - podpowiada Michał Putz z firmy Kellys Bike.
Zabezpieczenie przede wszystkim
Z rosnącą falą kradzieży możemy radzić sobie tylko w jeden sposób: odpowiednio się przed nią zabezpieczyć. Niestety polscy użytkownicy rowerów korzystają najczęściej z bardzo słabej jakości zapięć. Wszelkiego rodzaju linki i łańcuchy nie stanowią dla złodzieja większego problemu - dzięki dostępnym narzędziom jest w stanie sforsować je w kilka sekund.
Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem są zapięcia typu U-lock (duże kłódki szaklowe w kształcie litery U) lub Tough (stalowe składane zamki), wykonane z trwalszych materiałów. Oczywiście nie ma zapięć nie do sforsowania. Jest to zazwyczaj kwestia posiadanych przez złodzieja narzędzi. Jednak te lepsze zabezpieczenia zmuszają go do większego wysiłku i poświęcenia większej ilości czasu. Co za tym idzie złodziej może się zniechęcić lub przestraszyć, że zostanie wykryty.
Dobre praktyki
Zabezpieczenia stosujmy nie tylko w miejscach publicznych, ale także pozostawiając rower w piwnicy, czy też na balkonie. Z kolei na mieście korzystajmy ze stojaków, które zazwyczaj ustawione są w widocznych dla przechodniów miejscach, a tym samym utrudniają zadanie złodziejowi. Jeśli to możliwe, chowajmy nasz pojazd do specjalnych garaży rowerowych. Takie budynki od dawna funkcjonują na Zachodzie, a w Polsce stają się coraz popularniejsze. Najczęściej buduje się je w pobliżu osiedli mieszkaniowych i miejsc pracy.
Decydując się na zakup roweru użytkowo-miejskiego, a więc takiego, z którego będziemy korzystać najczęściej, nie wybierajmy najdroższych modeli. Im sprzęt więcej wart, tym złodziej będzie miał większą ochotę go ukraść. Jeśli zainwestowaliśmy w drogi rower, nie szczędźmy na zapięciu.
Bierzmy także udział w policyjnych akcjach znakowania rowerów, organizowanych od czasu do czasu w większych miastach. Ułatwią one poszukiwanie roweru w momencie, gdy został nam już skradziony.
Całkowicie ryzyka kradzieży niestety nie da się wyeliminować, ale stosując się do kilku powyższych zasad możemy je w znacznym stopniu zminimalizować.