„Nie uda się! To jest niewykonalne!” Są to najczęstsze- zaraz po klasycznym „jesteście szaleni!”- komentarze na widok naszego planu trasy.50 000 tyś kilometrów, 36 państw, 5 kontynentów, 2 facetów, tak jeśli chodzi o liczby prezentuje się nasza wyprawa. Wyprawa na motocyklach dookoła świata.
„Z szalonych pomysłów jest więcej doświadczenia”
Jesteśmy dwoma studentami Politechniki Wrocławskiej i Akademii Wychowania Fizycznego. Na co dzień jesteśmy zwykłymi, szarymi żakami. Zmagamy się co semestr z sesją, co semestr jak wszyscy przyrzekając, że do następnej będziemy przygotowywać się na bieżąco (czy ktoś wie dlaczego to nigdy nie wychodzi?!). Jednak gdy tylko nie pada śnieg, grad, albo nie ma stwierdzonego stanu klęski żywiołowej, po zajęciach wsiadamy na motocykle. I tutaj zaczyna się dla nas prawdziwy świat. Motocykle to nasza pasja, sposób na życie, słowem coś, bez czego nie możemy sobie wyobrazić normalnego funkcjonowania. Trudno, więc dziwićsię, że gdy wpadliśmy na pomysł podróżowania po świecie to zawsze docelowo mieliśmy podróżować właśnie na dwóch kółkach. Przez kolejne cztery lata, przechodziliśmy od podróżowania rowerowego, autostopowego, a nawet busem, do turystyki o której marzyliśmy, czyli motocyklowej. I tak, gdy tylko w tamtym roku zrobiło się trochę zimniej, a pogoda jakby sama namawiała do wstawienia maszyn do garażu, zaczęliśmy poważnie myśleć o kolejnej wyprawie motocyklowej na następne wakacje.
Pomysł był jeden: wyjazd na motocyklach dookoła morza Czarnego. Jak to zrobić skoro każdy z nas będzie miał dość niewiele czasu w te wakacje? Jak w parę tygodni nie dość, że pozwiedzać, to jeszcze poprzebywać choć trochę w tych 20 krajach, które miały by być na naszej trasie?
Krótko mówiąc: nie da się!
I wtedy pomyślałem po raz pierwszy o tym, żeby trasę przedłużyć i nieco zmodyfikować. Wypaliłem: „Max, a gdybyśmy wzięli rok wolnego i objechali nie morze Czarne, a cały świat?” Muszę przyznać, że byłem pewny, że przyjaciel mnie wyśmieje i pomysł zniknie na zawsze, czy raczej znając nas: poczeka na lepsze czasy. A jednocześnie nie zdziwiłem się gdy Max odpowiedział „no… nie jest to głupi plan, możemy jechać”. Swoją drogą tak samo parę lat temu zaczęliśmy naszą przygodę z podróżowaniem.
- Mam takie marzenie, żeby pojechać na stopa kiedyś dookoła Europy
- Dobra, to kiedy ruszamy?
Organizacja to podstawa
Często, gdy opowiadamy o naszej wyprawie, ludzie stwierdzają, że nam to dobrze, bo mamy czas, żeby jechać i pewnie jesteśmy niesamowicie bogaci. Ba! Na pewno mamy zgromadzone w piwnicach niesamowite fundusze na taki wyjazd. Tak, w złocie i diamentach. I złomie. Czasem też ktoś z dziwnym uśmieszkiem stwierdza, że mamy możnego protektora, który zapewni nam wszystko od A do Z, a my tylko będziemy musieli usiąść na maszynach i jechać. Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna. Piszę niestety, jednak prawda jest taka, że przygotowania, walka o sponsorów, o patronaty, rozmowy i nagłaśnianie wyprawy to także część przygody. Powtórzę tu może banał ciągle przytaczany przez wielu podróżników: najtrudniej jest się zdecydować na takie przedsięwzięcie, jak już się zdecydujecie to wszystko nagle magicznie samo się układa.
Teoretycznie nie mamy czasu ani pieniędzy, praktycznie mamy dużo zapału i chęci, które pozwalają nam podporządkować wszystko co robimy przygotowaniu wyprawy. Musieliśmy sobie powiedzieć jak dużo jesteśmy w stanie poświęcić, żeby zrealizować tak olbrzymi projekt? I tak, żeby zdobyć czas decydujemy się na przedłużenie naszego studiowania o rok. Żeby zdobyć pieniądze, szukamy sponsorów, ale staramy się też ograniczyć nasze wydatki, w końcu myślimy o podjęciu pracy gdzieś po drodze. Kombinujemy jak się da, bo chcemy zrealizować marzenie, które jeszcze całkiem niedawno wydawało nam się kompletnie nierealne. Teraz, gdy z każdym dniem nasza wyprawa zbliża się wielkimi krokami wydaje nam się, że to co nierealne pozostaje nim tak długo, do póki jest takie w naszych głowach. Teraz już jesteśmy przekonani, że realizacja naszego marzenia to nie kwestia jakiegoś nieokreślonego czasu, czy lat, lecz miesięcy.
Skąd pochodzi MOC?
Odpowiedź jest prosta, moc pochodzi od Was: czytelników bloga, ludzi, którzy wspierają nasz zapał. Czasami sami jesteśmy zmęczeni organizacją, czasami sami mamy wątpliwości, czy nam się uda? Czasem mamy wątpliwości, bo przecież zostawiamy tu rodzinę, bliskich, przyjaciół, nasze życie na cały rok. Wiemy, że my będziemy inni po powrocie, ale też przeczuwamy, że przez ten rok może też dużo zmienić się tu. Wtedy zazwyczaj spotykamy kogoś kto o projekcie dopiero co usłyszał. I musimy obaj przyznać, że te parę słów, to: „Chłopaki, to jest niesamowite, fajny pomysł” motywuje nas do dalszego działania. Dlatego bylibyśmy niezmiernie wdzięczni za wsparcie teraz, gdy wyprawa jest przygotowywana i w przyszłości gdy będziemy już po drugiej stronie świata. Bo w to, że będziemy szczerze wierzymy.
Wyruszamy już 1.09.2012. Bądźcie z nami!
Zapraszamy na naszą stronę: www.xpresstour.pl
Oraz fb: https://www.facebook.com/pages/Moto-Xpress-Tour/264701376911183?sk=app_190322544333196
Nasz projekt bierze również udział w konkursie Alpinusa pt. „miej odwagę”, zapraszamy do głosowania: http://www.alpinus-miejodwage.pl/418