Pewien Amerykanin, chcąc pokazać swojemu dorastającemu synowi jak pracuje Kongres Stanów Zjednoczonych, przywiózł go do Waszyngtonu. Wchodzą na salę obrad Izby Reprezentantów w chwili, gdy kapelan wznosi modlitwę poprzedzająca posiedzenie.
- Tato - pyta się chłopak ojca - czy ten duchowny modli się za Kongres?
- Nie, synku - odpowiada ojciec. - Wręcz przeciwnie. Widząc, kto zasiada w Kongresie, modli się za ojczyznę.