Kandydaci tzw. niezależni (tak naprawdę w większości związani z prokurdyjską BDP (Barış ve Demokrasi Partisi) zdobyli 6,59%. Frekwencja wyborcza wyniosła 87,16%. W wyniku wyborów AKP zdobyła 327, CHP - 135, MHP - 53 a niezależni - 35 miejsc w parlamencie.
Zacznijmy od bojkotu…
Kiedy 12.06 zamknięto lokale wyborcze i ogłoszono wstępne wyniki, wydawało się że wygrana partii dotychczas rządzącej przyczyni się do szybkiego powrotu prac w parlamencie. Nic bardziej błędnego. Opozycja “obraziła się”, jak to często bywa po wyborach, z reszta nie tylko w Turcji i zbojkotowała oficjalne zaprzysiężenie posłów. 29. lipca 2011 roku zostali oficjalnie zaprzysiężeni posłowie na turecki parlament, ale jedynie z partii AKP i MHP. Dopiero miesiąc po wyborach w końcu udało się zasiąść w ławach poselskich w komplecie. Nie odbyło się to jednak bez uprzednich konfiktów i perturbacji politycznych. Już w kilka dni po wyborach CHP oraz posłowie niezależni ogłosili, że jeśli ich koledzy wybrani na urząd posła nie zostaną wypuszczeni na wolność, to wszyscy posłowie tych partii nie przybędą na oficjalne zaprzysiężenie (takich przypadków jest w sumie 8). CHP walczyło o swoich dwóch, posłów Mustafa Balbaya oraz Mehmeta Haberala, podejrzanych o współpracę w ramach podziemnej organizacji Ergenekon. Nie zostali oni uwolnieni, a tym samym nie mogą sprawować mandatu poselskiego. Ponieważ wyczerpali oni wszystkie drogi odwoławcze w krajowym sądownictwie, postanowili aplikować do Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich.
Natomiast w sprawie posła z ramienia BDP Mehmeta Hatipa Dicle również zadecydowano decyzją Wysokiej Komisji Wyborczej z dn. 21. czerwca 2011, że nie zostanie on dopuszczony do sprawowania urzędu posła, mimo wygranej. Jego miejsce przypadło posłance AKP. Posłowie niezależni na tą wieść nawet nie przybyli do Ankary na przysiężenie, tylko spotkali się w tym samym dniu w Diyarbakir. Rozjuszyło to niesamowicie premiera Tayyipa Erdoğana, który stwierdził, że miejscem rozwiązywania problemów jest stolica, a nie Diyarbakir. Oprócz Mehmeta Hatipa Dicle z ramienia niezależnych w areszcie przebywa jeszcze 4 innych kandydatów BDP, oraz 1 “poseł” z ramienia MHP.
Wydawało się, że sytuacja patowa nigdy się nie skończy. Kryzys został jednak w końcu zażegnany, m.in. dzięki staraniom nowego “marszałka sejmu” Cemila Çiçeka, który po rozmowach z przewodniczącym partii opozycyjnej Kemalem Kiliçdaroğlu ogłosił nadzieję na nowy dialog i rychłe rozpoczęcie prac w parlamencie. Cemil Çiçek stwierdził, że przecież na tym polega demokracja, że ani egzekutywa, ani władza ustawodawcza nie wpływają na władzę sądowniczą. W takiej sytuacji niemożliwym jest aby parlament zmusił sąd w jakikolwiek sposób do zmiany stanowiska wobec oskarżonych. Rozejm przypieczętował prezydent Gül, który zaprosił posłów wszystkich ugrupowań na wizytę pastwowądo Bułgarii. “Są oni (posłowie) oficjalnymi przedstawicielami narodu i muszą pełnić swoje obowiązki” powiedział i tym zaproszeniem de facto zakończył spór.
Co nowego w gabinecie?
W lipcu Erdogan zaskoczył opinię publiczną małymi zmianami w swoim gabinecie. Dodał mianowicie czterech wiceministrów, którzy mają tworzyć jego najbliższe otoczenie. Na tych najwyższych stołkach zasiądą Bülent Arinç, Ali Babacan, Beşir Atalay i Bekir Bozdağ. Arinç pracuje już z Erdoğanem od 2002 roku kiedy to objął stanowisko przewodniczącego parlamentu. W 2009 roku przybliżył się jeszcze bardziej do swojego mistrza, zostając jego zastępcą. Jedyną kobietą w gabinecie 61. rządu Republiki Tureckiej została Fatma Şahin, jako Minister ds. Rodziny i Polityki Socjalnej. Absolwentka Wydziału Chemii Uniwersytetu Technicznego w Stambule ma dbać przede wszystkim o sytuację rodzin, a szczególnie kobiet w państwie.
Nie jest to łatwe zadanie, gdyż Turcja ma ogromne braki w świadczeniach socjalnych, a świadczeniobiorców jest bardzo wielu. Brakuje przede wszystkim środków na te cele, choć nie tylko. W tej mentalności pokutuje jeszcze trochę przeświadczenie, że to najbliższa rodzina powinna się troszczyć o biednych, bądź powinni oni być dofinansowywani z datków religijnych, np. zakatu bądź pieniędzy dawanych przy okazji świąt takich jak Kurban Bayramı (święto ofiar) bądź Ramazan (turecki ramadan, w tym roku święty miesiąc postu przypada na miesiąc sierpień przyp.red.). Nowa pani minister postanowiła wprowadzić również jednolite standardy do Domów Opieki Matki i Dziecka, które w wielu miejscach są traktowane po macoszemu albo w ogóle ich nie ma. W miejscowościach powyżej 50 000 mieszkańców powinien znaleźć się przynajmniej jeden taki ośrodek, natomiast ponieważ do tej pory było to jedynie zaleceniem rządu, niewiele gmin się do tego stosowała. Şahin postanawia to zmienić na prawo wiążące i rozpoczęła swoją wizytację od Hakkari i Van. Miasta te położone są na południowym wschodzie i ich okolice stale zagrożone są atakami ze strony PKK. Nic więc dziwnego, że nowa pani minister musi podróżować policyjnym helikopterem ze względów bezpieczeństwa.
Zmiany dla mniejszości tureckiej
Po raz pierwszy w historii tureckiego parlamentu mandat poselski zdobył kandydat wywodzący się z jednej z najmniej reprezentowanych w życiu publicznym mniejszości a mianowicie wyznawców Syryjskiego Kościoła Ortodoksyjnego. Erol Dora, bo tak nazywa się nowy poseł, startował z listy z południowo-wschodniej prowincji Mardin. Ta dosyć zamknięta społeczność, która do tej pory raczej starała się nie wyglądać poza swoje szeregi. Erol Dora z resztą stwierdził, że został wybrany nie tylko głosami swoich rodaków ale całego narodu. Niemniej spoczywa na nim dosyć duża odpowiedzialność, gdyż jego gmina będzie na pewno żądała aby Dora lobbował na ich rzecz. Eksperci widzą w tym wyborze nawet pewnego rodzaju przewrót i nadzieje na lepszą praktykę reprezentacji politycznej także innych mniejszości Republiki Tureckiej, których jest bardzo wiele. Nie miały one swojej wagi w życiu politycznym, ze względu na wszechobecnie panującą doktrynę wielkiego narodu tureckiego, dyktowaną jeszcze od czasów Kemala Atatürka. Erol Dora, co znamienne, startował z listy prokurdyjskiej BDP i jak też sam twierdzi będzie reprezentował wszystkie mniejszości z południowo wschodniej Turcji.
Rozmowy o nowej konstytucji
Tak jak przewidywano AKP już od razu po wyborach zaprosiła wszystkie partie do oficjalnych rozmów na temat zmiany całości konstytucji. Jeszcze jako wicepremier Cemil Çiçek zaproponował aby projekty nowej konstytucji zostały złożone przez partie do dnia 1. października. Proces powstawania nowej konstytucji nie powinien przeciągać się na kolejne wybory co mogłoby niepotrzebnie opóźnić jej wprowadzanie. W swoim wywiadzie dla gazety Milliyet stwierdził, że najlepiej byłoby zakończyć prace nad nową konstytucją w rok. Biorąc pod uwagę upalne tureckie lato, można stwierdzić, że jest to na tutejsze warunki mordercze tempo pracy. Z drugiej strony partie opozycyjne są również zainteresowane zmianą konstytucji. Jest to konieczne, co pokazał chociażby kryzys przysięgowy. Obecna konstytucja pochodzi z roku 1982 i powstała ona po przewrocie wojskowym 1980 roku. Ostatnie poprawki do niej pochodzą z roku 2010 i wprowadzone zostały na podstawie referendum z dn. 12. września kiedy to forsująca poprawki AKP odniosła zwycięstwo.
Çiçek zapowiedział, że AKP czuje się w obowiązku zapukać do wszystkich partii i stwierdził, że jeżeli BDP będzie chciała zbojkotować fazę wstępną pracy nad konstytucją to Republika Turecka będzie musiała w dalszym ciągu posługiwać się starą wersją. Prawdopodobnie to stwierdzenie odnosi się do poprzednich bojkotów organizowanych przez mniejszościową partię BDP, która nie mogąc w inny sposób wpływać na polityczne zmiany, ucieka się do takiego sposobu. Jednocześnie Çiçek podkreślił dużą rolę w podejmowaniu tematu konstytucji ze strony partii centrolewicowej CHP. W końcu do tanga trzeba dwojga, gdyż AKP brakuje kilkudziesięciu posłów do ustawowej 2/3 głosów, aby zmienić ustawę zasadniczą w państwie.
Głosy kobiet
W parlamencie znalazło się 78 kobiet, czyli 14% z 550-osobowego parlamentu. Biorąc pod uwagę, że połowa społeczeństwa to kobiety, ten odsetek wydaje się bardzo niski. Tureckie< organizacje pozarządowe alarmują, iż kobiety tureckie są niedostatecznie reprezentowane w ciele ustawodawczym. Pod względem równości i statusu kobiet Turcja zajęła 126 miejsce wśród 134 krajów według 2010 Global Gender Gap Report. Okazało się, że jedynie 26% z zatrudnionych w Turcji to kobiety, a ich pensje są średno na poziomie ok. ¼ pensji mężczyzn. Ważne funkcje publiczne, czy też wyższe stanowiska w prywatnych przedsiębiorstwach, profesury, itp. zajmowane są przez kobiety jedynie w 10% przypadków. Turcja pozostawiła w tyle nawet swojego biedniejszego sąsiada, czyli Syrię. Natomiast jeśli chodzi o liczbę lat z ostatnich 50, kiedy na czele państwa stała kobieta, Turcja nie plasuje się aż tak źle, gdyż przez 3 lata premierem była Tansu Çiller (1993-1996). Niektórzy, a szczególnie opozycja obawiają się jednak, że wraz z kolejną kadencją AKP kwestia samodzielności i partycypacji kobiet w życiu społecznym będzie coraz rzadziej na wokandzie.
Turkish daily news, Habertürk, Milliyet, Hürriyet,
http://www3.weforum.org/docs/WEF_GenderGap_Report_2010.pdf , s.52,
http://www.zaman.com.tr/haber.do?haberno=1155135&title=kabinenin-tek-kadin-bakani-fatma-sahin-oldu http://www.tbmm.gov.tr/anayasa/anayasa_2011.pdfhttp://www.bpb.de/themen/O49JG8,0,0,Die_T%FCrkei_nach_der_Wahl.html,
http://www.spiegel.de/politik/ausland/0,1518,770141,00.htmlźródło: Monitor Wyborczy w Europie, nr 11.
www.psz.pl